Cała rodzina idzie na rower. Spacery pieszo-rowerowe mogą teraz być zastępowane przez wspólne rodzinne przejażdżki. Dostosowane do tempa i umiejętności dziecka, sprawiające przyjemność mogą służyć nauce bezpiecznego poruszania się na rowerze, dyscypliny jazdy w grupie i partnerstwa, co przyda się podczas przyszłych wypraw.
Jazda na rowerze górskim po malowniczych trasach to ekscytujący sport. Do pierwszej wyprawy w góry na rowerze musisz się dobrze przygotować. Potrzebne będą: niezawodny rower górski, dobra kondycja i odrobina wiedzy o technice jazdy - to wystarczy, aby rozpocząć przygodę z zmieniające się warunki i kapryśna pogoda, sporo wysiłku i ogromna satysfakcja z pokonania kolejnego wzniesienia. To wszystko sprawia, że chcesz spróbować swoich sił w MTB. Ten sport wymaga dobrej kondycji i znajomości podstawowych technik jazdy. Tylko wtedy będziesz mógł czuć się pewnie i bezpiecznie na na rowerze w górach - wskazówki dla początkującychW górach za każdym zakrętem może czekać Cię niespodzianka - błotnista kałuża, stromy zjazd czy wszechobecne wystające korzenie drzew i skały. Aby pierwszy wypad na rowerze górskim nie zniechęcił Cię do dalszych prób, musisz przygotować się kondycyjnie. Dobrym pomysłem są treningi na siłowni - skup się na zwiększeniu siły i wytrzymałości swoich mięśni. Poćwicz refleks - to z pewnością też się rowerem w górach to przede wszystkim podjazdy pod górę i strome zjazdy. Tutaj ważna jest przede wszystkim technika jazdy. Jej znajomość sprawi, że łatwiej pokonasz wzniesienia i zjazdy. Zamiast padać ze zmęczenia będziesz z przyjemnością podziwiał malownicze górski - pozycja do jazdyTo, w jakiej pozycji jedziesz jest bardzo istotne - odpowiednio ułożone ciało lepiej współpracuje ze sprzętem. Bardzo ważny jest też Twój komfort jazdy i swoboda ruchów – w końcu aktywność sportowa musi być mniej wymagających trasach możesz przyjąć wygodną pozycję neutralną - łokcie i kolana lekko ugięte, natomiast plecy pochylone tak, abyś mógł swobodnie obserwować trasę przed sobą. Im bardziej wymagający odcinek trasy, tym powinieneś być bardziej skupiony. Na trudniejszych odcinkach trasy powinieneś przyjąć tzw. pozycję agresywną. Plecy pochyl możliwie równolegle do tego jak biegnie trasa. Biodra cofnij na siodełku i unieś je lekko poza siodełko. Kolana i łokcie mocno ugięte - prawie pod kątem prostym. Dłonie ułóż tak, abyś mógł w każdej chwili zahamować - palce na siodełka do jazdy w górachW utrzymaniu właściwej pozycji do jazdy w trudnych warunkach pomoże odpowiednio wyprofilowane siodełko MTB. Jego kształt powinien umożliwiać szybką zmianę pozycji do jazdy. Wybierając rower, warto zwrócić na to uwagę. Opcje są dwie: możesz kupić rower górski z siodełkiem dedykowanym lub wybrać rower wyposażony w siodełko cenionej światowej marki. Ciekawą propozycją dla początkujących jest Tabou Flow - uniwersalny rower crossowy wyposażony w ultra komfortowe siodło Selle Royal ułatwieniem podczas rowerowych wspinaczek jest regulowanie wysokości siodełka w zależności od trasy. Na podjazdach musisz wycisnąć z roweru i swoich mięśni jak najwięcej. Większą wydajność uzyskasz ustawiając siodełko na takiej wysokości, aby uzyskać lekkie ugięcie nogi. Twoja noga w dolnym położeniu pedała powinna być jedynie lekko zjazd łatwiej pokonasz na nisko ustawionym siodełku. Kiedy już wjedziesz na szczyt obniż je o ok. 5-10 cm. W ten sposób obniżysz środek ciężkości i rower będzie bardziej stabilny na zjazdach. Kwestia ustawienia siodełka jest bardzo indywidualna - kluczem jest tutaj Twój komfort i pewność podczas manewrowania rowerem. Warto eksperymentować z wysokością siodełka do momentu znalezienia optymalnego dla siebie operować przerzutkami w rowerze górskim?Rower górski posiada dwie przerzutki - przednią i tylną. Liczba przełożeń zależy od liczby zębatek. Dla początkujących dobrym wyborem będzie 18 - 21 przełożeń. Biegi w rowerze są po to, aby ułatwić Ci jazdę. Im więcej przełożeń, tym większa uniwersalność roweru i możliwość jazdy w bardziej zróżnicowanym terenie. Jeśli będziesz z nich korzystać umiejętnie, otrzymasz dobre wsparcie od roweru na trudnych uzyskać tzw. miękki bieg, na którym łatwiej pokonasz wzniesienie musisz ustawić przerzutki tak, aby łańcuch znajdował się na jak największej zębatce z tyłu i jak najmniejszej z przodu. Przełożenie zmieniaj z wyprzedzeniem, najlepiej w momencie gdy teren zaczyna się wznosić. Nie zmieniaj biegu, gdy mocno naciskasz na pedały lub znajdujesz się na najtrudniejszych etapach podjazdu, bo może się to skończyć zerwaniem zjeździe łańcuch powinien znajdować się na dużej zębatce z przodu. Tylne przełożenia redukuj stopniowo w miarę rower górski zwróć uwagę na jakość osprzętu i jego dopasowanie do trudnych warunków. Najbardziej znane i niezawodne są oczywiście komponenty Shimano z grupy MTB. Rowery górskie Tabou wyposażone są w kilka konfiguracji przerzutek tej kultowej marki. Dobraliśmy je tak, abyś mógł wybrać rower najlepiej dopasowany do Twojej techniki jazdy. Tabou Blade 29 to mocna maszyna z osprzętem Shimano Deore, który dobrze sprawdzi się nawet w amatorskim ściganiu na rowerze górskimJazda w trudnym i zróżnicowanym terenie wymaga również umiejętnego hamowania. Zbyt mocny nacisk na dźwignię przedniego hamulca na stromym zjeździe może skończyć się poważnym wypadkiem. Agresywne hamowanie tyłem to najlepszy sposób na to, aby wpaść w zatem hamować na rowerze górskim? Spokojnie i w sposób precyzyjny. Musisz mieć pełną kontrolę nad prędkością z jaką jedziesz. Manipuluj hamulcami - tylnym i przednim jednocześnie w sposób kontrolowany i z dużym wyczuciem. Dłonie na kierownicy ułóż tak, żeby palce wskazujące spoczywały na dźwigniach - zapewnisz sobie szybszą górach nie unikniesz awaryjnego hamowania, warto abyś wyrobił w sobie odruch zmiany pozycji ciała w takich sytuacjach. Biodra przesuń do tyłu, nogi i łokcie lekko ugięte - dzięki temu zachowasz większą stabilność roweru i nawet podczas ostrego hamowania utrzymasz się w siodle. Nie bój się szybkiej jazdy - dobry rozpęd przyda się, gdy będziesz zbliżać się do wzniesienia. Dzięki temu część podjazdu pokonasz siłą rozpędu. Większość początkujących rowerzystów widząc ostry zakręt zaczyna panikować. Wystarczy przed wejściem w łuk zredukować prędkość, a następnie odpuścić i pozwolić, aby sprzęt poddał się sile jakie hamulce powinien być wyposażony rower górski? Zdecydowanie hamulce tarczowe, a to ze względu na specyfikę jazdy terenowej. Rower górski Tabou Wizz 29 wyposażyliśmy w niezawodne hamulce tarczowe Shimano. Na trasach mamy piach, kamienie, błoto itp. do tego pogoda, która może zmienić się dosłownie z minuty na minutę. Mechanizm tarczowy działa równie skutecznie zarówno na suchej, jak i mokrej nawierzchni. Dzięki temu w każdych warunkach zredukujesz prędkość naciskając dźwignię z taką samą wybrać trasę na pierwszą górską wyprawę rowerową?Kiedy będziesz już gotowy do tego, aby wyjechać na rowerze w góry nie porywaj się na najtrudniejsze trasy. Odradzamy samotne wyprawy w górską dzicz - na to jeszcze przyjdzie pora. Na początek wybierz sprawdzone szlaki dla rowerzystów. Omijaj luźne kamienie i jeśli nie czujesz się pewnie w siodełku po prostu z niego zsiądź i pokonaj trudny element trasy pieszo - to żaden zatłoczonych szlaków - piechurzy i biegacze utrudniają swobodną jazdę, szczególnie na wąskich górskich przesmykach. Zanim wyjedziesz na szlak dokładnie sprawdź jaki jest jego stopień Polski to tysiące kilometrów tras górskich o bardzo zróżnicowanym stopniu trudności. Pierwsze wyprawy warto zaplanować bardziej na wyżyny niż w wysokie góry. Malowniczy Centralny Szlak Rowerowy Roztocza lub Szlak Rowerowy „Solina” w Bieszczadach będą doskonałym kierunkiem na weekendowe czy wakacyjne wyprawy rowerowe. To naturalne, że nie możesz zacząć od downhillu czy wyścigów MTB XC, ale przecież wszystko przed Tobą. Dlatego na początek najlepiej wybrać rower górski z dobrym osprzętem, ale w rozsądnej cenie. Solidny rower górski od polskiego producenta to najlepszy wybór dla początkującego miłośnika MTB. Kiedy sprecyzujesz swój styl jazdy i dowiesz się, która z dyscyplin MTB jest dla Ciebie wówczas możesz inwestować w osprzęt z górnej półki i zmienić swój rower górski w mocniejszą maszynę.
Jazda na rowerze w czasie ciąży jest czymś normalnym w Danii czy Holandii, ale ciągle spotyka się z dużymi oporami w Polsce. Czy słusznie?
100, 200, 300 i więcej km na rowerze – na różnych etapach rowerowego hobby te liczby poruszają wyobraźnię, motywują, budzą uznanie, a czasem zazdrość. Poniżej dzielę się doświadczeniami z kilkunastu wyjazdów powyżej 100 km, które odbyłem w ostatnich latach. Moim rekordem był wypad na 313 km, który zrealizowałem w lipcu 2017. Mam nadzieję, ze przedstawione poniżej uwagi pozwolą uniknąć błędów, które sam popełniałem początkowo i pozwolą bez problemów osiągnąć zamierzone rower? Typowym sprzętem do długodystansowych wypadów jest rower szosowy uzupełniony od gadżety i technologie podnoszące komfort. Ja jednak nieco nietypowo wybieram rower trekingowy. Powodów jest kilka. To mój podstawowy codzienny sprzęt, zrobiłem na nim już ponad 30 000 km w 9 lat. W tym czasie dostosowałem go idealnie do swoich potrzeb i wygody. Amortyzacja i 1,5 calowe opony pozwalają skorzystać z polnych skrótów, leśnych ścieżek, co ma znaczenie jeśli chcę coś zwiedzić na trasie. Wypróbowałem go na długich dystansach, a rower szosowy mam stosunkowo niedługo i nie wiem jak wytrzymam wiele godzin w pochylonej pozycji. Rower musi być dopasowany. Jeśli zwykle podczas krótkiej wycieczki bolą nas plecy, ramiona, kolana, to tym bardziej będą doskwierać na długiej trasie. Warto znaczenie wcześniej zlikwidować problemy płynące z niewłaściwego ustawienia roweru. Natomiast nie robimy żadnych regulacji w tym zakresie bezpośrednio przed trasą, bo to nie będzie już czas na eksperymenty. Rower musi być w 100% przygotowany do jazdy. Przed wyjazdem dokładnie czyszczę napęd i smaruję łańcuch. Przeglądam hamulce, dokręcam śruby bagażnika i sprawdzam przerzutki, linki i pancerze. W trasie nie ma czasu na regulacje, smarowanie, regulowanie. Jedynym wyjątkiem jest łańcuch. Nie znam smaru, który wytrzyma 300 km jazdy, więc w połowie trasy muszę smarować go rzadkim smarem teflonowym. Jak się przygotować? Moim zdaniem od przygotowania kondycyjnego ważniejsze jest odpowiednie zaplanowanie trasy, warunków jazdy, jedzenia oraz technika jazdy. Ważne jest poznanie swojego organizmu, żeby wiedzieć jak na wielogodzinną jazdę zareagują nasze stawy, ścięgna i mięśnie, poznać kiedy zbliża się kryzys. Głównie z tego względu dobrze jest podnosić sobie systematycznie poprzeczkę 50 – 100 – 150 – 200 – 300 km. W związku ze słabym początkiem sezonu w tym roku przejechałem do dnia wyjazdu ok 1800 km, z czego najdłuższy wypad miał 60 km. Jednak czułem się dosyć pewnie, bo pracowicie spędziłem zimę systematycznie jeżdżąc na trenażerze oraz stale korzystam z roweru w mieście (ok. 20 km dziennie). Podsumowując dobrze jest być po prostu “rozjeżdżonym” w sezonie, a robienie dłuższych tras w ramach przygotowania ma sens głównie po to, żeby poznać swój organizm. Wschód słońca nad Doliną Dolnej WisłyWschód słońca nad Doliną Dolnej WisłyPoczątek zawsze jest przyjemnyJaki dzień? Idealny dzień to ciepły, ale nie upalny, długi, bez deszczu i wiatru. Nawet dobrze, żeby było pochmurno, bo ostre słońce w trasie potrafi dać się we znaki. Ponieważ jedziemy cały dzień, lepiej żeby różnica temperatur w tym czasie nie była zbyt duża (mniej ubrań do zabrania). Oczywiście takie idealne dni praktycznie się nie zdarzają, a już na pewno nie wtedy kiedy akurat mamy weekend lub urlop. Nie mniej prognoza pogody jest niezbędna – deszcz, wiatr, skwar mogą skutecznie uniemożliwić osiągnięcie celu. W dniu wyjazdu naprawdę warto ruszyć jak najwcześniej, żeby maksymalnie wykorzystać światło dzienne. Zmierzch stwarza dodatkowe niebezpieczeństwa. Ryzyko wypadku podnosi zmęczenie po całodziennej trasie. W najdłuższe dni w roku mamy do dyspozycji ok 16 h słońca. Pozwala to na zamknięcie trasy 300 km z umiarkowaną prędkością lub 200 km ze zwiedzaniem i dłuższymi postojami. Co jeść? Kiedy przypominam sobie jak wyglądały moje pierwsze wypady > 100 km, to sam się dziwię, że w ogóle dochodziły do skutku. Przede wszystkim ze względu na sposób odżywiania się w trasie. Pomijając teorię żywienia, w wielkim uproszczeniu pożywienie na trasie musi spełnić 3 funkcje: Nawodnić – w drodze piję niemal wyłącznie izotoniki, małymi łykami systematycznie przez cały czas. Jeśli poczujemy pragnienie, to może być już z późno. Napoje izotoniczne nawadniają znacznie szybciej niż zwykła woda, do tego zawierają minerały i małe zastrzyki glukozowej energii – patrz pkt 2. Na trasie 300 km wypiłem 3 l izotonika. Dostarczyć energii mięśniom – najprostszym związkiem, który prawie bezpośrednio może być przekształcony w energię jest glukoza. Dostarczając ją systematycznie do organizmu jesteśmy w stanie utrzymywać pracę mięśni przez wiele godzin. Ja dostarczam ją wspomnianymi izotonikami i żelkami (tak, zwykłymi haribo lub frugo). Glukozowe żele dla sportowców zostawiam na intensywniejsze wysiłki na rowerze szosowym. Na trasie wystarczyły mi 2 paczki żelek. Zapobiec uczuciu głodu – glukoza z żelek, woda z napojów szybko się wchłania i żołądek szybko zaczyna domagać się czegoś co zapełni tą pustkę. Najlepiej w ogóle nie dopuścić do uczucia głodu. Jeśli tylko czuję lekkie ssanie w żołądku zatrzymuje się i robię przerwę na jedzenie. Podejście typu “jeszcze tylko ta górka”, “dojadę do tej miejscowości i będzie przerwa” powoduje, że głód się pogłębia i łatwo o kryzys. Zapycham żołądek czymś lekkim, co jednak da układowi trawiennemu zajęcie na kilka godzin. W moim przypadku są to “cold dogi” – wydrążone bułki z parówką, które przegryzam na postojach co ok 3h. Przez cały dzień zjadłem 5 takich wynalazków. Zlikwidować uczucie zmęczenia – nie znam podstawy naukowej tego zjawiska, ale w moim przypadku kofeina jest w stanie zdziałać cuda, szczególnie w kryzysie. Postój, bułka z parówką zapita małą czarną kawą ze stacji benzynowej cofają licznik o 100 km, przywracają siły na przynajmniej 2-3 h. Wypiłem 3 małe kawy. Biorę ze sobą też batony musli, które w łączą pkt. 2 i 3. Staram się też zorganizować kilka łyków zwykłej wody, żeby móc przepłukać usta z cukrów zapijanych cukrem. I tyle. Na trasie nie jem już dużego obiadu, nie piję napojów gazowanych. Nie sprawdza się też suszone mięso, które skutecznie hamuje głód, ale jest słone i mocno stymuluje pragnienie. Po powrocie staram się jeszcze przez 1-2 doby przyjmować dużo płynów, żeby uzupełnić nieuniknione straty. Na parę dni przed wyjazdem staram się przyjmować więcej węglowodanów, np. w postaci makaronu z pesto i oliwą. Żadnych eksperymentów, żeby uniknąć sensacji z dniu wyjazdu. Nie jestem fachowcem, być może piszę dietetyczne bzdury, wiem, że każdy organizm na swoją specyfikę, ale mimo to taki sposób odżywiania w 100% sprawdza się u mnie. Zabieram minimum bagażuPostój w ChełmnieNawigacja GPS to podstawaCo zabrać? To kolejny punkt na liście grzechów z moich pierwszych wypraw. Zabierałem ze sobą zdecydowanie za dużo zbyt ciężkich rzeczy, starając się być przygotowanym na każdy możliwy problem. Ogromne zapasy jedzenia, narzędzia pozwalające zrobić większość czynności serwisowych przy rowerze, zapasowe baterie, powerbank, kable do łączenia tego wszystkiego, ciężkie ubrania. Takie podejście ma uzasadnienie jeśli jedziemy w pozbawioną cywilizacji dżunglę, ale nie przy wycieczce w okolicy 150 km od domu. Teraz staram się zabrać minimum rzeczy, dzięki czemu ograniczam wagę bagażu. Na wyprawie 300 km miałem ze sobą: Bułki, batony musli, żelki, 2 dodatkowe butelki izotonika (słusznie obawiałem się, że będzie problem z ich zakupem) Zapasowe baterie do GPS i telefonu Opakowanie wodoodporne do telefonu Apart GPS Mapy papierowe Multitool, łatki, 2 zapasowe dętki (lubią mi pękać jedna po drugiej) Smar do łańcucha Oświetlenie (ruszałem przez wschodem słońca) Zwijana wiatrówka, spodnie przeciwdeszczowe (bez sensu), czapka przeciwdeszczowa gore-tex (świetna sprawa!) Bluza rowerowa (rano i wieczorem było bardzo zimno) Hamak Ticket to the moon (przeczytaj dlaczego <- wpis zawiera kod rabatowy na hamak :) Jak się ubrać? Podstawowy strój na trasie dla mnie to spodenki kolarskie na szelkach ze sprawdzoną wkładką, koszulka z krótkim rękawem. Warto przypomnieć, że do takich spodenek nie zakładamy bielizny, która niemal na pewno spowoduje obtarcia, ograniczy oddychalność i komfort. Miejsca narażone na obtarcia, jeszcze przed wyjazdem smaruję sudocremem. Moim ulubionym elementem rowerowej garderoby jest kolarska czapka z gore-texu. Chroni przed deszczem, wiatrem, świetnie oddycha. Jeśli miałbym zabrać tylko jedną rzecz przeciwdeszczową, to byłaby ona. Biorę też kurtkę wiatrówkę, która co prawda słabo oddycha, przecieka przy większym deszczu, ale dobrze chroni przed wiatrem i świetnie sprawdziła się przez 80 km jazdy w deszczu na zeszłorocznej trasie 230 km. Na długie wyjazdy zabieram buty spd, których używam na szosie, jest to model Shimano SH-RT82 – typowo przeznaczony do turystyki szosowej. Na stopy zakładam grubsze, dopasowane skarpety biegowe. Mają one minimalizować obtarcia, odprowadzać wilgoć na zewnątrz oraz rozkładać siłę punktowego nacisku na blok i pedał. Paski i klamry butów zaciskam dosyć ciasno, ale na postojach zdejmuję je, żeby dać odpocząć stopom. Deszcz po 200 km – dobrze, że na koniecWarto, żeby podróż miała etapy i drobne celeJaka trasa? Moim zdaniem dobra trasa na bicie rekordów jest: Atrakcyjna – dobrze, żeby znalazły się na niej jakieś cele, ciekawy krajobraz, miasteczko, w którym nigdy nie byliśmy, punkt widokowy. Atrakcyjna okolica pozwala oderwać uwagę od wolno lecących kilometrów, daje jakiś cel, pozwala podzielić wysiłek na etapy. Asfaltowa – przy długich dystansach nawierzchnia, po której jedziemy ma ogromne znaczenie. Przy planowaniu korzystam z aplikacji Komoot (polecam!) w trybie “rower szosowy”, co powoduje, że trasa jest teoretycznie wyłącznie asfaltowa, potem przyglądam ją i z pomocą Google Street View ustalam skróty, jednak tak, żeby odcinki gruntowe nie przekroczyły 5% całej trasy. Płaska – to niestety nieco kłóci się z punktem 1, ale faktycznie podjazdy mocno dają się we znaki, szczególnie jeśli zaczniemy je forsować, żeby utrzymać wyższą prędkość średnią. W formie pętli – zawsze planuję start i metę w domu. Co prawda kusi perspektywa dojechania do jakiegoś odległego punktu na mapie w ciągu jednego dnia, ale znacznie utrudnia to logistykę całego wypadu. Zgodna z kierunkiem wiatru – kiedy mam ustaloną trasę, to na kierunek jej pokonywania decyduję się bezpośrednio przed startem. Staram się odcinki pod wiatr pokonywać w lesie, natomiast z wiatrem jechać na otwartej przestrzeni. Poza miastami – jak tylko się da, unikam wjeżdżania do miast. Miasta to ciągłe zatrzymywanie się i ruszanie, krawężniki, uwaga skupiona na ruchu drogowym, niebezpieczeństwo wypadku. Często pierwsze kryzysy dopadały mnie bezpośredni po wyjeździe z miasta. Jak jechać? Początek zawsze jest przyjemny. Adrenalina, perspektywa przygody, świeżo nasmarowany rower, wszystko sprawi, że będzie się chciało gnać przed siebie. I to jest właśnie najlepszy moment żeby zwolnić i oszczędzić siły na czas kiedy przyjdzie kryzys, zaczniemy zastanawiać się, gdzie jest najbliższa stacja kolejowa, kto może po nas przyjechać. Dochodzimy tu do podstawowej sprawy przy długodystansowych trasach – rozkładania sił. Pierwszą połowę trasy staram się jechać na pół gwizdka. Dobrze jedzie mi się 27 km/h? To zwalniam do 23 km/h. Szybki zjazd? Kręcę od niechcenia, żeby wykorzystać chwilę odpoczynku. Ograniczam do minimum postoje. Z dwóch względów. Po pierwsze, ponowne ruszanie wymaga wysiłku. Najłatwiej odczuć to w mieście, gdzie wjeżdżamy po długiej trasie i trafiamy na ciąg skrzyżowań, przejść dla pieszych i świateł. Po drugie, postoje to strata czasu. Zawsze zajmują więcej czasu niż nam się wydaje. Podczas trasy 300 km postoje ograniczałem do minimum, nie zwiedzałem, zrobiłem raptem kilka zdjęć, raz wyciągnąłem mapę, zrobiłem kilka małych i jedną dłuższą przerwę 40 min., a mimo to na na 18 h w drodze, aż 3,5 h zajęły przerwy. Nie forsować podjazdów. Kolejny punkt z mojej listy grzechów. Zawsze starałem się pokonywać je jak najszybciej, starając się nie tracić średniej prędkości. To był duży błąd, bo drastycznie zwiększenie obciążenia mięśni, powtórzone kila razy pod rząd momentalnie pozbawiało sił. Teraz w pogórkowatym terenie bardzo mocno redukuję przełożenia, czasami jadąc pod górę z prędkością poniżej 10 km/h. Dobry plan to podstawaI jest – upragniony wynik! :DOdpoczynek w hamaku – super :)Nie dać się kryzysom! To chyba najważniejsze. Zawsze przychodzi taki moment, że mamy dosyć, zaczyna brakować sił, perspektywa końca trasy wydaje się odległym nieosiągalnym celem. Kolejne łyki izotonika, przeżuwane żelki nie dają energii. Przychodzi wątpliwość. To normalne. Ja wtedy zatrzymuję się na dłuższy postój, szukam stacji benzynowej z kawą. Staram się zwolnić, sprawdzić, co mogę zrobić, żeby choć trochę ułatwić sobie dalszą jazdę. Ostatnio pomogło nasmarowanie łańcucha, bułka i kawa. Kryzys w drugiej połowie trasy raczej nie pozbawi naszej wyprawy sukcesu. Natomiast, jeśli podobne myśli przychodzą podczas pierwszych kilkudziesięciu kilometrów, to lepiej sobie odpuścić. Skrócić planowaną trasę np. o połowę i dalej cieszyć pięknym dniem i rowerową przygodą. Mapa trasy:
biking {rzecz.} Mamy ciągłość: chodzenie, jazda na rowerze, jazda samochodem, latanie, ludzie na wszystkich poziomach. ~~~ Większość znajduje się gdzieś pośrodku. But there is a continuous world from walking, biking, driving, flying -- there are people on all levels, and most people tend to be somewhere in the middle.
Jeszcze kilkanaście lat temu rowerzyści w ruchu miejskim stanowili prawdziwą rzadkość. Dziś na dwóch kółkach poruszają się tysiące osób, które stanowią codzienny widok na polskich ulicach. Nic więc dziwnego, że każdego roku powstają tysiące nowych ścieżek rowerowych i pasów dla cyklistów. Jednocześnie przepisy rowerowe – jeszcze całkiem niedawno mało komu znane i rzadko egzekwowane – dziś traktowane są znacznie za złamanie przepisów podczas jazdy na dwóch kółkach nie jest już niczym niezwykłym. Jeśli nie chcemy płacić, musimy nie tylko poznać obowiązujące prawo, ale też go przestrzegać. Jak jeździć na rowerze – bezpieczeństwo przede wszystkim Często zapominamy, że rowerzysta uczestniczący w ruchu, jest znacznie bardziej narażony na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia niż kierowca samochodu. Dlatego wsiadając na bicykl powinniśmy przede wszystkim zatroszczyć się o swoje na kolana i łokcie, a nawet kask nie są w Polsce obowiązkowe. Jednak fakt, że nie mamy obowiązku ich nosić, nie znaczy, że nie warto. Jeśli dojdzie do wypadku, dobry kask może ocalić nam przepisów powstało właśnie z myślą o tym, by chronić życie i zdrowie cyklistów. Jednym z najważniejszych, a niestety często łamanym, jest zakaz przejeżdżania przez przejście dla pieszych. Za jazdę po pasach grozi mandat w wysokości 200 zł, ale nie z troski o portfel powinniśmy traktować go do przejścia kierowca musi upewnić się, że na pasach nikogo nie ma. Jednak rower porusza się szybko – kierowca może go więc nie zauważyć. Wypadki z udziałem rowerzystów na przejściu dla pieszych niestety zdarzają się często, a wiele z nich ma bardzo poważne konsekwencje. Kodeks drogowy dla rowerzystów Bezpieczna jazda na rowerze wymaga znajomości przepisów. Wiele wypadków i kolizji to efekt niewiedzy, jak jeździć, a przede wszystkim – gdzie jeździć. Tymczasem zasady jazdy na rowerze jasno to określają. Jeśli została wytyczona ścieżka rowerowa lub specjalny pas dla rowerów, to właśnie nimi powinni poruszać się cykliści. W innym wypadku, tak samo jak samochody, mają obowiązek jechać na chodniku ma prawo pojawić się tylko w trzech sytuacjach, a rowerzysta jest wówczas zobowiązany do zachowania szczególnej ostrożności: kiedy dorosły cyklista towarzyszy dziecku do 10 roku życia i dziecko również jedzie na rowerze,kiedy na drodze dopuszczalna prędkość przekracza 50 km/h, a szerokość chodnika wzdłuż drogi przekracza dwa metry,kiedy warunki na drodze (ulewa, śnieg, mgła itd.) mogą zagrażać bezpieczeństwo jazdy na innych sytuacjach, za jazdę po chodniku możemy zapłacić mandat w wysokości 50 zł. Zasady bezpiecznej jazdy na rowerze – wyposażenie W przeciwieństwie do samochodu rower, aby być dopuszczonym do ruchu, nie musi przechodzić specjalistycznych przeglądów. Nie znaczy to jednak, że nie ma przepisów, które określają minimalne wymagania wobec naszego środka transportu. Przede wszystkim bicykl musi posiadać przynajmniej jeden sprawny hamulec. Obowiązkowe jest też wyposażenie dwukołowca w sygnał dźwiękowy. Może to być dzwonek lub trąbka, ważne by wydawany przez nie dźwięk nie był przeraźliwy. Przepisy określają też wymagania dotyczące oświetlenia. Z przodu rower powinien być wyposażony w białe lub żółte światło pozycyjne, z tyłu w światło pozycyjne czerwone i czerwony odblask. Jeśli poruszamy się rowerem wyłącznie w sytuacjach niewymagających użycia świateł pozycyjnych (np. wyłącznie w dzień) – światła te mogą być roweru oraz jego sprawny stan techniczny to kolejne elementy bezpieczeństwa. Nieprzestrzeganie przepisów dotyczących wyposażenia roweru dodatkowo naraża nas na mandat od 50 do 200 zł. Piłeś? Nie jedź! Zasady obowiązujące rowerzystów, podobnie jak kierowców, mówią jasno – po alkoholu nie wolno prowadzić żadnych pojazdów. Konsekwencje prowadzenia „pod wpływem” przez rowerzystów są jednak łagodniejsze niż w przypadku prowadzących pojazd mechaniczny. To skutek złagodzenia przepisów. Dziś to już nie przestępstwo, a wykroczenie, za które nie grozi – jak dawniej – utrata prawa jazdy, a jedynie alkomat wykaże od 0,2 do 0,5 promila – zapłacimy od 300 do 500 zł. Jeśli wskazanie będzie wyższe mandat wyniesie 500 konsekwencje grożą rowerzyście, który pod wpływem alkoholu spowoduje wypadek. Wówczas sąd może nakazać zapłacenie grzywny do 5000 zł, zasądzić karę aresztu do 14 dni lub zakazać prowadzenia pojazdów innych niż mechaniczne nawet na 3 lata. Zasady obowiązujące rowerzystów – pytania o uprawnienia Dorośli mogą poruszać się rowerem bez żadnych ograniczeń. Nie potrzebują do tego żadnych uprawnień. Inaczej wygląda sytuacja osób, które nie ukończyły 18 roku życia. W ich wypadku konieczne jest posiadanie odpowiednich dokumentów. Zwykle jest to karta rowerowa, którą można uzyskać od 10 roku życia. Także prawo jazdy wydawane osobom niepełnoletnim, jak AM, A1, B1 i T uprawniają do samodzielnego prowadzenia pamiętać, że dokument trzeba mieć zawsze przy sobie. Za jego brak grozi bowiem mandat w wysokości 100 zł. Jak jeździć na rowerze i nie płacić mandatów? Za większość rowerowych przewinień grozi mandat w wysokości 50 zł. Tak jest np. w przypadku nieustąpienie miejsca pieszemu czy wożenie dziecka do lat 7 bez dodatkowego siodełka. Większe kary zapłacimy za utrudnianie poruszania się innym uczestnikom ruchu, czy trzymanie przy uchu telefonu komórkowego – 200 zł. Zdecydowanie warto też unikać wyprzedzania innych rowerzystów na zakręcie. Przede wszystkim dlatego
Jak się jeździ na Gravelu? Gravel to coraz popularniejszy rodzaj jazdy na rowerze, który łączy w sobie cechy jazdy szosowej i MTB. Charakteryzuje się on jazdą po drogach szutrowych, żwirowych i kamienistych, co wymaga od rowerzysty odpowiedniej techniki i umiejętności. W tym artykule przedstawimy podstawowe zasady jazdy na Gravelu oraz porady dla początkujących. 10 wskazówek …
Wyobraź sobie, że wsiadasz na rower, który dzięki wykorzystaniu mocy silnika pozwala na przyjemną podróż i szybkie dotarcie do celu bez dużej zadyszki. To jedna z zalet rowerów elektrycznych, które rewolucjonizują podejście do jazdy na rowerze. Szukając dla siebie idealnego roweru elektrycznego trzeba pamiętać, że są to maszyny objęte przepisami polskiego Kodeksu Ruchu Drogowego. Ograniczają one między innymi moc silnika, a także prędkość poruszania się na rowerze elektrycznym. Czym jest rower elektryczny? Rower z napędem elektrycznym to nowoczesna alternatywa dla tradycyjnych rowerów. Są to modele wyposażone w silniki, które wspomagają pedałowanie. Dzięki temu rowerzysta używa mniej siły, wolniej się męczy i szybciej dociera do celu. Rowery elektryczne to idealne rozwiązanie zarówno dla osób, które szukają sprawnego środka transportu do jazdy po mieście, jak i dla osób, które lubią rowerowe wycieczki za miasto i ruch na świeżym powietrzu. Jak szybko jeździ rower elektryczny? E-bike to rower, który jest naprawdę szybki. Aby ograniczyć ryzyko wypadków wprowadzono regulacje prawne, które określają, że maksymalna prędkość roweru elektrycznego nie może przekraczać 25 km/h. Trzeba pamiętać, że przy tym rower elektryczny zachowuje wszystkie swoje zalety związane z tradycyjną jazdą na rowerze, a także z jego gabarytami. Oznacza to, że rower elektryczny jest nie tylko szybki, ale też zwinny i mobilny. GHOST Hybride ASX Base 625 2021 Rower elektryczny - przepisy Obowiązująca definicja roweru określa, że jest to pojazd o szerokości, która nie przekracza 0,9 m, poruszany siłą mięśni. Przepisy dookreślają też, że rower może być wyposażony w napęd elektryczny. Warunkiem jest jednak to, że moc nie może być większa niż 250W, a napięcie nie większe niż 48V. Co więcej, trzeba wiedzieć, że aby e-bike mógł być traktowany na równi z tradycyjnym rowerem, powinien być jedynie wspomagany silnikiem, ale napędzany przez ruchy pedałów. W tym celu stosuje się specjalne blokady. Jeśli to silnik jest głównym powodem pracy roweru i poruszania się, to staje się motorowerem i trzeba go zarejestrować. Czy można samodzielnie zdjąć blokadę prędkości w rowerze elektrycznym? Usunięcie blokady w rowerze elektrycznym jest możliwe. Może się jednak zakończyć ukaraniem przez służby mundurowe. Policjanci nie mogą sprawdzić maksymalnej mocy, jaką osiąga rower elektryczny bez udziału rzeczoznawcy. Poruszanie się na rowerze z prędkością większą niż 25 km/h przy braku udziału mięśni nóg jednak łatwo zaobserwować. Taki tuning może skutkować mandatem za przekroczenie prędkości. Gdzie można jeździć rowerem elektrycznym? E-bike to współczesna odpowiedź na potrzeby wielu osób. Dzięki wspomaganiu silnikiem jazda na rowerze mniej męczy, co sprawia, że dojazd na rowerze nie musi wiązać się z koniecznością przebierania się np. w pracy w inne ubrania. Co więcej, jadąc na rowerze można ominąć korki, a także zatłoczone środki komunikacji miejskiej. Niewielkie gabaryty sprawiają, że można nimi wjechać praktycznie wszędzie i nie ma problemu z szukaniem miejsca parkingowego. E-bike przewyższa też zalety jazdy na motocyklu lub skuterze, ponieważ poruszając się na rowerze elektrycznym można jechać ulicą, ale też chodnikiem, drogami gruntowymi oraz oczywiście ścieżkami rowerowymi. HAIBIKE HardNine 4 400 2021 Dla kogo polecamy e-bike? Obecnie nie są wprowadzone żadne regulacje, które prawnie zakazują poruszania się rowerami elektrycznymi określonym osobom. Oznacza to, że e-bike to rower dla każdego. Do jazdy na rowerze z napędem silnikowym nie wymaga się dodatkowych uprawnień. Konieczna jest jedynie umiejętność jazdy na rowerze. Przeszkodą w jeździe po mieście może okazać się jednak wiek. Zgodnie z przepisami ruchu drogowego, jazda na rowerze po drogach publicznych podlega karze, jeśli osoba przed ukończeniem 18 roku życia porusza się po drodze bez posiadania karty rowerowej lub prawa jazdy kategorii AM, A1, B1 lub T.
Bo oddajesz malucha pod opiekę instruktora i gotowe. To on musi zmierzyć się z dzieckiem: jego upartością, płaczem, nieposłuszeństwem. A na rower czy hulajnogę musisz dziecko wyciągnąć sama. Sama przekonać je, że na dwóch kółkach jeździ się równie dobrze, jak na czterech, że do hulajnogi nie trzeba wielkich umiejętności
Czas na trudne pytania i równie trudne odpowiedzi. Bo co zrobić, aby zacząć jeździć szybciej i bardziej efektywniej? Jest wiele sposobów, o czym mogą powiedzieć bardziej doświadczeni kolarze, ale metoda jest jedna – to ciężka praca i lata treningów. Czarna rozpacz Zaczynam przeżywać kryzys. O ile sama jazda w tlenie i długie dystanse nie sprawiają mi większych problemów, to już jazda z konkretną prędkością i utrzymywanie koła pro-amatorom, zdecydowanie jest poza moim zasięgiem. Z przykrością patrzę i z zazdrością podziwiam tych, którzy mijają mnie na trasie jak pociąg TGV z prędkością 45 km/h, co dla niektórych nie jest niczym nadzwyczajnym, a pod górkę idą jak przysłowiowe przecinaki. To właśnie z tej rozpaczy i niemocy urodził się pomysł Yoloride czyli naszych cyklicznych ustawek kolarskich Fun&Smile. Pomyślałam sobie, że skoro inne grupy są za dla mnie szybkie, a chłopaki odjeżdżają mi na pierwszej lepszej górce, to stworzę swoją grupę i będziemy jeździć moim tempem! A co tam! Pewnie nie jestem odosobniona w swoich wątpliwościach i w poszukiwaniach odpowiedzi na pytanie: jak zacząć jeździć szybciej? Dlatego zrobiłam niemały research i podpytałam bardziej doświadczonych kolarzy o cenne porady. Może i Wam pomogą? Co wpływa na prędkość? Jest mnóstwo czynników, które wpływają na prędkość na rowerze. Począwszy od czynników atmosferycznych i zewnętrznych, na które nie mamy wpływu, po te bardziej osobiste, jak samopoczucie i dyspozycja dnia. Co nie pozwala nam szybko jeździć? wiatr – czyli główny hamulcowy w rozwijaniu prędkości. I zazwyczaj wieje w twarz. Pomoże jazda za kimś w grupie, aerodynamiczna pozycja i wrzucenie niższej przerzutki. pogoda – to nie tylko wiatr, ale też zimno lub upał. Pomoże odpowiedni ubiór, krótsze trasy, a latem zacienione drogi. korki – sam wyjazd z miasta to już strata kilku minut. Korki, przeszkody na drodze i sygnalizacja świetlna – tak zaniżamy średnią. Pomoże wybór trasy z szybkim wyjazdem z miasta i mniej uczęszczane drogi. nawierzchnia – czyli nasze polskie drogi: dziury, koleiny, krawężniki. Tutaj nic nie pomoże. Dlatego musimy zwalniać, omijać je, a czasami nawet zatrzymać się, żeby przeprowadzić rower przez krawężnik czy niepewną nawierzchnię. podjazdy – czyli cała esencja kolarstwa! Naturalna selekcja. Kto mocniejszy ten wygrywa. Nie masz techniki, odpowiedniej wagi, siły mięśni i wydolności – odpadasz. Pomoże ciężka praca, nie tylko na rowerze, ale też na siłowni. dyspozycja dnia – zmęczenie pracą, sytuacja rodzinna, przykre wiadomości, jazda na kacu, miesiączka u kobiet, itp. czyli cała gama okołotreningowych wydarzeń związanych z naszą wydolnością i samopoczuciem. Pomoże plan treningowy i przyjazny kompan, który wesprze i wyciągnie na rower. towarzystwo – czyli jazda w grupie. To zdecydowanie atut utrzymywania wysokich prędkości. Osłaniamy się od wiatru, trzymamy koło, mobilizujemy się nawzajem. Pomogą ustawki kolarskie czy jazda z lepszym partnerem. choroba – a raczej przeziębienie czyli kaszel, katar, podwyższona temperatura, która najbardziej śmiałych kolarzy nie zniechęci do jazdy na rowerze. Zdarza się, że jeździmy także z niedoleczonymi kontuzjami. Pomoże trochę zdrowego rozsądku. przetrenowanie – ciężkie treningi i systematyczny udział w zawodach rowerowych znacznie wpływa na wydolność organizmu, jego regenerację, a co za tym idzie na wydajność jazdy. Pomoże kilka dni odpoczynku, relaks i zabiegi regeneracyjne. waga – im mniejsza – tym lepsza, szczególnie ma to znaczenie na podjazdach. Oczywiście najważniejszy jest stosunek masy do generowanej mocy, ale wiadomo, że na podjeździe wycieniowany kolarz minie Cię jak Pendolino mija pociąg Przewozów Regionalnych. Pomoże pozbycie się zbędnego balastu. rower – możemy odchudzić nie tylko siebie, ale też rower. Obecne rowery wykonane z karbonu są tak lekkie, że nie ma już z czego zrzucać. Ważne jest też odpowiednie dopasowanie roweru do swojej sylwetki. Pomoże zmiana roweru na lżejszy model oraz bike fitting. jedzenie – i mowa tu nie tylko o spożywaniu go w nadmiarze, ale też o zbyt małej ilości jedzenia. Bo na owsiance i bananie daleko nie zajedziemy. Pomoże dobrze zbilansowana dieta, planowanie posiłków, odpowiednie nawodnienie, a w trakcie jazdy uzupełnianie energii za pomocą np. żeli. Jak jeździć szybciej? Aby jeździć szybciej i mocniej trzeba dobrze przygotować bazę tlenową i siłową. Gdy dołączymy do tego powtarzalność i ciężką pacę to efekt będzie murowany. Ale nie jest to takie proste. W zależności od naszych predyspozycji i samozaparcia, na te efekty trzeba będzie czekać latami. Pytanie tylko, czy będzie nam się jeszcze chciało? Warto zatem zacząć od podstaw. Siła – czyli budowanie wytrzymałości mięśniowej. Głównie przez okres zimowy warto regularnie ćwiczyć na sali (raz-dwa razy w tygodniu) i rozwijać dolne partie ciała, skupić się na wzmocnieniu korpusu, barków, ćwiczeniach mięśni głębokich. Można dodać do tego ćwiczenia cardio i ogólnorozwojowe. Osobiście ćwiczyłam w zimie z piłkami, aby poprawić nieco koordynację ruchową. Tak dobrze przygotowane mięśnie zareagują na każdej górce. Podjazdy – jesteś tak silny, jak twój najsłabszy punkt. Więc gdy grupa odjeżdża Ci na podjazdach to znak, że … musisz je pokochać! Wybierz sobie najgorszą górkę w swoim mieście i zacznij się z nią zaprzyjaźniać. Wałkuj ją kilka razy w tygodniu, wspinaj się na te 5-8 procent, ćwicz najpierw przez pół godziny wjeżdżając 2-3 razy, a następnie zwiększaj ilość i tempo. W ten sposób poprawisz nie tylko siłę mięśni, technikę i zbudujesz bazę tlenową, ale też wzmocnisz się mentalnie. Interwały – czyli przysłowiowe wypruwanie flaków. Nie zdziw się, jak po takiej sesji będziesz chciał wymiotować! Ja nazywam je tabatą na rowerze czyli przeplataniem wysokiej intensywności z niską w tzw. interwałach czasowych. Im intensywność wysiłku będzie większa, tym jego czas powinien być krótszy, a dłuższy odpoczynek. Tutaj warto znać swój HRmax czyli maksymalną wartość tętna i strefy tlenowe. Dobrze sprawdzi się również miernik mocy. Trzeba pamiętać, że takie ćwiczenia mają swoje fazy: rozgrzewka (luźne, spokojne tempo), część zasadnicza oraz odpoczynek (uspokojenie pracy serca). Jak ćwiczyć? Np. 6-8 interwałów (bardzo szybkie tempo) przez minutę i minuta odpoczynku. Ja wolę 30/20 czyli 30 sekund jazdy na maxa i 20 sek. odpoczynku w cyklu 8 powtórzeń. Taki trening powinien trwać ok. 15-20 min. Uwierzcie mi, że po takiej jeździe już ma się dość! Długie dystanse – od czasu do czasu wybierzmy się na dłuższą jazdę czyli taką w granicach 100 km i więcej. Oczywiście do tego należy odpowiednio się przygotować – nawodnić organizm, dobrze odżywić, zaplanować czas i tempo, a podczas samej jazdy dobrze rozłożyć siły. Powinniśmy jechać w 2 i 3 strefie aerobowej, bez szarpnięć i maksymalnych przyspieszeń. Zbudujemy w ten sposób bazę tlenową i zaadoptujemy mięśnie i ciało do dłuższego wysiłku fizycznego. Technika – poprawienie techniki jazdy, pozycja aerodynamiczna, wejścia w zakręt, jazda na stojąco, pokonywanie podjazdów i zjazdów – to wszystko wpływa na prędkość jazdy. Wiadomo, że największe prędkości rozwiniemy na zjazdach i na płaskich trasach, układając ciało w niską pozycję czyli jadąc na dolnym chwycie kierownicy. Im bardziej aerodynamiczna i opływowa pozycja, tym mniejszy opór powietrza, a co za tym idzie lepsza czasówka. Szybka jazda wymaga techniki, którą częściowo możemy zaczerpnąć z jazdy na rowerze MTB. Podjazdy, zjazdy i zakręty są wprawdzie wolniejsze niż na szosie, ale zasada działania jest niemal identyczna. Przed podjazdem pamiętajmy, aby spróbować szybko ocenić jego poziom nachylenia i długość, a na samej górce dobrze operować przerzutkami i rozłożyć siły zostawiając ich trochę na końcówkę, którą można pojechać na stojąco. Zjazdy pokonujemy płynnie, trzymając stopy w poziomie, z lekko uniesioną pupą, ugiętymi rękoma i nogami. Palce koniecznie na klamkach hamulcowych! Możemy kręcić korbą, aby nie dopuścić do schłodzenia mięśni. Jeśli chodzi o zakręty to trzeba zahamować zawsze przed wejściem w zakręt, a nie trakcie. Wiem, że traci się wtedy prędkość, ale dzięki temu unikniemy poślizgu. Kolarze mogą poczuć się jak żużlowcy Falubazu w swoich najlepszych latach i złożyć się do zakrętu pochylając się do jego środka i wystawiając kolano do wnętrza. Awaryjnie możemy wypiąć wewnętrzną nogę z bloków. Upraszczając – nie jest ważne z jaką prędkością wchodzisz w zakręt. Ważne jest z jaką prędkością z niego wychodzisz. Szybciej! Mocniej! Więcej! Brzmi jak slogan ze spotu reklamowego, choć niektórzy kolarze-amatorzy wyznają właśnie taką zasadę. Nie mam nic przeciwko szybkiej, a nawet bardzo szybkiej jeździe na rowerze i zazdrością patrzę na wyniki swoich kolegów, którzy na dystansie 80 km osiągają średnią prędkość 35 km/h! Wciąż nie wiem, jak oni to robią… Najważniejsze jednak, aby nie patrzeć ślepo na PR-y, KOM-y, QOM-y, ściganie się na segmentach czy inne rywalizacje. One mają motywować i monitorować nasze wyniki, ale nie zapominajmy o radości z jazdy. Bo szybciej nie zawsze znaczy lepiej. *Czy wiecie jaką największą prędkość osiągnął człowiek pedałując na rowerze? To 268 km/h! To nie pomyłka. Dokonał tego w 1995 roku w Utah w USA Holender Fred Rompelberg jadąc za specjalnym samochodem, który zapewniał mu osłonę aerodynamiczną.
Video-porady, jak efektywnie podjeżdżać na rowerze. Zjazd czy enduro to sporty ekstremalne, więc powiedzenie "w kasku to się jeździ na motorze", jest conajmniej nie na miejscu.
Polacy uwielbiają jeździć na rowerach i, jak wynika z badania MultiSport Index 2019, wybieramy je nawet częściej niż bieganie. Bardzo dobrze, bo to wielka korzyść dla naszego organizmu. British Medical Journal potwierdziło, że codzienna jazda rowerem (na przykład do pracy) może zmniejszyć ryzyko nowotworów oraz chorób serca aż o 50%. A to nie wszystko - rower to sprzymierzeniec wszystkich osób, które chcą spalać kalorie i zrzucać zbędne jazda na rowerze odchudza i ile kalorii spalamy jadąc rowerem?Tak, jazda na rowerze może pomóc w odchudzaniu. I nie tylko - to szereg korzyści dla zdrowia, dlatego warto dojeżdżać rowerem codziennie, na przykład na zakupy lub do pracy, co stanie się naszą zdrowotną rutyną. Jadąc rowerem przez 80 minut, w tempie 16-19 km/h możemy spalić aż 725 kalorii. 60 minut jazdy rowerem to 500 kalorii jednak na przykład rower trekkingowy stanie się jednym z narzędzi, które pomagają nam w walce z nadwagą, warto pamiętać, że jazda na rowerze zwiększa zapotrzebowanie na kalorie. Co to oznacza?Przykładowo - codzienne 80 minut na rowerze dla mężczyzny może zwiększyć jego dzienne zapotrzebowanie do około 3690 kcal, a w przypadku kobiet do 3000 kcal. Należy więc wziąć pod uwagę, ile kalorii spożywamy, by móc oszacować, czy jazda na rowerze pomoże nam schudnąć. Warto skonsultować się w tej sprawie z rozpocząć swoje odchudzanie na rowerze, trzeba zadbać o odpowiedni dla siebie model. Komfort i bezpieczeństwo jazdy to podstawa. Warto zainteresować się ofertą TABOU - to solidne, sprawdzone konstrukcje, które sprawdzą się zarówno do jazdy w mieście, jak i na bardziej wymagających podłożach. Rowery TABOU mają dobre ceny, przy zachowaniu najwyższej jakości materiałów. To daje nie tylko komfort jazdy, ale również poczucie bezpieczeństwa w każdym miejscu, jakie wybierzemy na rowerową będzie dobrym wyborem dla kobiet? Damski rower trekkingowy z serii KINETIC to świetna opcja do codziennego poruszania się po mieście i na weekendowe przejażdżki w nieco dalsze trasy. TABOU to najlepsze rowery trekingowe dla osób, które chcą dużo jeździć na rowerze i w ten sposób dbać o Trekkingowy Męski Kinetic czegoś w bardziej sportowym stylu, warto zainteresować się rowerem crossowym z serii Flow. Idealnie sprawdzi się w dłuższych trasach, na przykład po leśnych rower trekkingowy męski? Tu również najlepszą opcją będą rowery z serii KINETIC oraz Flow - lekkie i Trekkingowy Damski Kinetic WJakie mięśnie pracują podczas jazdy rowerem?Regularne jeżdżenie rowerem to świetny trening dla nóg, choć nie tylko. Ta przyjemność angażuje różne partie ciała:● Mięśnie łydki, dwugłowy i czworogłowy uda● Mięśnie pośladków● Mięśnie brzucha● Mięśnie grzbietu i ramionRower pozwala nie tylko spalać tkankę tłuszczową, ale również modelować sylwetkę. Nogi stają się smuklejsze, pośladki bardziej jędrne. Trudniejsze i intensywniejsze treningi mogą również pomóc wyrzeźbić mięśnie brzucha, choć nie obędzie się bez pracy na do jazdy na rowerzeRzeczywiście, czasem lepiej ograniczyć jazdę na rowerze, co dotyczy zwłaszcza w przypadku osób cierpiących na choroby układu krążenia, a także mają problemy z kręgosłupem i stawami. Taka forma aktywności fizycznej może pogłębić problem. Zbyt intensywny wysiłek fizyczny w trakcie jazdy rowerem może być również szkodliwy dla osób mających problemy z kwestią jest problem przetrenowania. Dotyczy to osób, które niemal codziennie wykonują długie i wyczerpujące trasy na rowerze, nie dbając o regenerację. Tymczasem odpoczynek to klucz do lepszej kondycji i większej wytrzymałości. Jeżeli więc planujecie „szybkie“ odchudzanie na rowerze, zachowajcie ostrożność. Przetrenowanie może sprawić, że zawiesicie jeżdżenie rowerem (a nawet inne aktywności) na długi jeszcze jedna kwestia - czy w trakcie ciąży można jeździć na rowerze? Na ten temat krąży wiele mitów, ale wątpliwości rozwiewają zalecenia lekarzy. Przykładowo, na oficjalnej stronie National Health Service (NHS) (źródło) nie odradza się jazdy na rowerze, a jedynie informuje o zachowaniu bezpieczeństwa, zwłaszcza dla kobiet, które przed ciążą nie były aktywne jeździć, żeby schudnąć na rowerze? Aby przejażdżki rowerowe przyniosły pożądany efekt, powinny terać dłużej niż 30 minut. Wtedy organizm zaczyna czerpać energię z komórek tłuszczowych, a więc spala tłuszcz. Przez pierwsze pół godziny mięśnie zużywają zapas glukozy, zgromadzony w wątrobie, dlatego w trakcie tak krótkich treningów efekty nie będą jest prosta: im więcej ważysz, tym więcej będziesz spalać, bo obciążenie będzie po prostu większe. Nie musisz wykonywać bardzo trudnych i wyczerpujących tras - wystarczy godzina całkiem spokojnego treningu, 3-4 razy w tygodniu. Początkowo najlepiej wybierać łagodne trasy, by mięśnie miały szansę się przyzwyczaić. Z czasem pokonywanie coraz trudniejszych odcinków stanie się łatwe i trakcie jazdy rowerem należy pamiętać o nawadnianiu się - woda również stymuluje proces odchudzania i jest podstawą każdej aktywności fizycznej. Poza ty, warto mieć kontrolę nad tętnem - dla osób około 30 roku życia to 115-150, dla 40-latków110-140, a dla osób po 70-tce to 90-120 uderzeń na jeżdżenie na rowerze wpływa na nasze zdrowie?Bazując na badaniach opublikowanych przez British Medical Journal wiadomo, że aktywność rowerowa zmniejsza ryzyko zgonu z różnych przyczyn o połowę, w tym również z powodu chorób serca. To jednak nie je dynia korzyść dla naszego ciała. Jazda na rowerze to także:● Dotlenienie organizmu i poprawa kondycji● Redukcja stresu● Przyspieszenie przemiany materii● Obniża się poziom „złego“ cholesterolu, a podwyższa poziom „dobrego“ (ochrona przed miażdżycą)● Poprawia się odporność● Poprzez jednostajny wysiłek zwiększa się pojemność płuc, a serce lepiej pracuje● Normalizuje się poziom cukru we krwiPodsumowanieKorzyści płynące z jazdy na rowerze są oczywiste - to samo zdrowie, pod warunkiem, że dostosujemy treningi do naszych potrzeb i możliwości. Znając swoje zapotrzebowanie na kalorie i jeżdżąc powyżej 30 minut na rowerze, możemy również schudnąć. Do takich efektywnych treningów wystarczy rower trekkingowy i wynika z ankiety PAYBACK Opinion Poll, 3/4 Polaków jeździ na rowerze, a wśród tej grupy co czwarta osoba dojeżdża na nim do pracy. Te statystyki z roku na rok stają się coraz wyższe - co cieszy, bo rower to nie tylko skuteczna walka z nadwagą, ale, jak wspominaliśmy na początku - szansa na zredukowanie ryzyka wielu chorób.
Każde dziecko, które jeździ samodzielnie na rowerze, musi korzystać z kasku rowerowego. Tu nie wolno oszczędzać na jakości. Wybierz model, który pozwala na swobodną regulację zapięcia i dobrze dopasowuje się do kształtu głowy dziecka.
#1 Napisano 11 lipiec 2007 - 15:26 A ja bym się zabiła na rowerze jak jechałam na rowerze do sklepu z górki hamulec się złamał przy kierownicy a miałam nowy ciałkiem a drugi hamulec ze zadku też mam ale zapomniałam że mam chamulec że nie jechało auto i skręciłam na prawo tronę gdzie był zakręt i nogami hamowałam a jak bvym prosto jechała z górki to ani nie myślę. 0 Sprzedam rower trzykołowy Do góry #2 MamaLuka Napisano 03 lipiec 2007 - 09:43 Witam serdecznie Jestem od wczoraj szczęśliwą posiadaczką używanego roweru trójkołowego - tylko nie potrafię na nim jeździć?? Cały czas kierownica ściąga podczas jazdy na prawo - chyba ze jadę po naprawdę gładkim asfalcie a tak to po prostu nie do utrzymania??? - dosłownie zachowuje się jak dziki wierzchowiec :evil: Czy macie jakieś doświadczenia w tej kwestii? Bo na razie to mój mąż ma niezły ze mnie ubaw, że gorzej jeżdżę niż na rowerze tradycyjnym ..... Największy plus tej "zabawy", że każdy zwraca uwagę na rower - chyba jest jedyny w mojej dzielnicy, a zwłaszcza na kuferek, który mam z tyłu zamontowany zamiast kosza na zakupy Pozdrawiam i dziękuję z góry Wam za pomoc 0 Do góry #3 Madzia Napisano 03 lipiec 2007 - 10:15 Witam!Wiele lat jeździłam na rowerze trójkołowym i nigdy nie miałam tego typu doświadczeń. Może np. układ kierowniczy jest dość "wrażliwy" i na delikatne skręty reaguje dość "ostro"?Myślę jednak, że jeszcze kilka dni i jazda na rowerze nie będzie Ci sprawiać najmniejszej trudności [quote name='MamaLuka]Największy plus tej "zabawy"' date=' że każdy zwraca uwagę na rower - chyba jest jedyny w mojej dzielnicy, a zwłaszcza na kuferek, który mam z tyłu zamontowany[/quote']To normalne Ja też na początku wzbudzałam sensację Pozdrawiam i trzymam kciuki za dalszą naukę 0 Do góry #4 andzia12 Napisano 03 lipiec 2007 - 14:41 Witam w świecie od dziecka jeżdzię na rowerze i kuzyn umię jeżdzić a przeważnie mój brat jak był młodszy to jeżdził tam, gdzie chciał i się nie stydził jak musiałam wołać go żeby położył mój rower bo by mi go zepsuł ale jak przyjechał do nas to mój rower i też małe dzieci ze mną jechały w koszyku na zadku. A ludzie się patrzą tak zawsze i wszędzie na uczyć się, mnie też kierownica ściąga na prawo stronę 0 Sprzedam rower trzykołowy Do góry #5 MamaLuka Napisano 03 lipiec 2007 - 15:59 Madziu dzięki za pomoc i życzliwe słowa -muszę sie zmierzyć faktycznie z tym rogatym bykiem No i trochę popularności nie zaszkodzi:)Dodano wto 03 lip 2007 17:04:29 CEST : Dodano wto 03 lip 2007 17:04:14 CEST : Andziu, Dzięki za przyjęcie do klubu 3 kołowców pocieszyłaś mnie i to bardzo, bo już myślałam, że tylko ja mam taki problem i jest ze mnie taka sierota ... Na nieszczęście pogoda się popsuła i nie mogę dzisiaj próbować na nowo...Zresztą zaraz młodsze dziecię się obudzi i wtedy z powrotem mam całodobowy etat no i przyjdzie też starszy braciszek....Także rower to dla mnie tez odskocznia od rutynowych zajęć i jak widać niezapomniane wrażeniaPozdrawiam serdecznie:D 0 Do góry #6 Panta rei Napisano 03 lipiec 2007 - 20:20 Myślę że jeśli ściąga w prawo a po równym jest ok, to przyczyną może być to iż asfalt jest położony ze spadlkiem i prawe tylne koło jest niżej i przez to sciąga, w prawo. Zdaje mi się że gdybyś jechała lewą stroną jezdni to sciągało by cię w lewo. Ale cóż lepszy rydz jak nic. Pozdrawiam. 0 Uśmiechnij się widząc człowieka, Uśmiechnij się on na to czeka. Do góry #7 MamaLuka Napisano 10 lipiec 2007 - 21:41 Witam serdecznie, No i jakoś się udaje - zaparłam się i po tygodniu praktyki jeżdżę lepiej o dziwo, z tym, że kierownicę podkręciłam wyżej... no i uważam zawsze na nierówności. 0 Do góry #8 Gość_AleksandraU127_* Gość_AleksandraU127_* Gość Napisano 25 maj 2014 - 16:21 Witam serdecznie Jestem od wczoraj szczęśliwą posiadaczką używanego roweru trójkołowego - tylko nie potrafię na nim jeździć?? Cały czas kierownica ściąga podczas jazdy na prawo - chyba ze jadę po naprawdę gładkim asfalcie a tak to po prostu nie do utrzymania??? - dosłownie zachowuje się jak dziki wierzchowiec :evil: Czy macie jakieś doświadczenia w tej kwestii? Bo na razie to mój mąż ma niezły ze mnie ubaw, że gorzej jeżdżę niż na rowerze tradycyjnym ..... Największy plus tej "zabawy", że każdy zwraca uwagę na rower - chyba jest jedyny w mojej dzielnicy, a zwłaszcza na kuferek, który mam z tyłu zamontowany zamiast kosza na zakupy Pozdrawiam i dziękuję z góry Wam za pomoc Myślę że jak trochę poćwiczysz jeżdżenie będzie tylko sama formalnoscią Myślę że jak trochę poćwiczysz jeżdżenie będzie tylko sama formalnoscią Ja tez miałam rower 3 kołowy nie jest to wcale trudne ale jak dla kogo. AleksandraU Najpierw zacytowałas post z przed 7miu lat a potem zacytowałas własne słowa na które sama sobie odpowiedziałaś. Nie widzę sensu w takim poście no ale co nie jest zabronione jest dozwolone Moderator. Użytkownik kaska_zaborze edytował ten post 25 maj 2014 - 18:05 0 Do góry #9 swallow Napisano 03 czerwiec 2014 - 12:02 Witam, chciałabym ponowić temat bo posty są dość stare mam pytanie czy warto kupić taki rower? Na 2-kołowym nie pojadę bo nie mam równowagi. Czy jesteście zadowoleni ze swoich rowerów? Są drogie więc chciałabym poznać Wasze zdanie zanim się zdecyduję. Z góry dzięki za odp. 0 Do góry #10 Kryspin Napisano 17 czerwiec 2014 - 18:01 Optymalny wydaje się rower momo, w sumie pasuje każdemu z drozszych modeli np hanbike handy Użytkownik kaska_zaborze edytował ten post 19 czerwiec 2014 - 11:17 0 Do góry #11 nba87 Napisano 19 czerwiec 2014 - 18:34 Może to jest wina układu kierowniczego jak ściąga cię w prawo albo wystarczy ustawić zbieżność kół ja w swoim dwukołowcu tak miałem. Użytkownik kaska_zaborze edytował ten post 20 czerwiec 2014 - 10:43 0 Do góry
Co oznacza – żeby jeździć, trzeba jeździć. Po dwóch latach codziennego używania roweru organizm przystosuje się do wysiłku. Mit 6. Jazda na rowerze jest przyczyną impotencji. Niektóre badania wskazują, że jazda rowerem może przyczynić się do bezpłodności i powodować problemy z erekcją.
Przy ulicy Szpitalnej w Bydgoszczy doszło do gorszącej sceny - rowerzysta obnażał się przed przechodniami, kobieta zawiadomiła policję. Kilka dni później podobne zdarzenie miało miejsce przy ul. wideo: Smaki Kujaw i Pomorza - Sezon 4 odcinek 22 Zgłoszenie o mężczyźnie w średnim wieku, który jadąc rowerem obnażał się dotarło do bydgoskich policjantów we wtorek 19 lipca po godzinie Według zgłaszającej mężczyzna w średnim wieku, opalony, w szarym t-shircie, jadąc na rowerze i mijając pieszą obnażył się - mówi kom. Lidia Kowalska z zespołu prasowego KWP w Bydgoszczy. - Policjanci zostali skierowani na miejsce, uzyskali ogólny rysopis mężczyzny i opatrolowali teren. Jednak na obecność tego rowerzysty nie zdarzenie, znowu z udziałem rowerzysty, miało miejsce w piątek 22 lipca po południu na jednym z przystanków komunikacji miejskiej przy ul. Toruńskiej. Także tu rowerzysta przejeżdżał obok ludzi i pokazywał przyrodzenie, sprawę zgłosiła policji kobieta oczekująca na przystanku."Las zboczeńców" na bydgoskich Wyżynach przestaje być śmieszny. Policja niewiele możePolecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Rower jako symbol wolności. Jeśli we śnie jeździsz na rowerze, może to oznaczać, że szukasz wolności. Rower to środek transportu, który daje nam możliwość swobodnego poruszania się. Może to oznaczać, że w twoim życiu brakuje ci wolności, a sen o jeździe na rowerze jest sposobem na ucieczkę od rutyny i ograniczeń.
Pisałem ostatnio o tym, że coraz rzadziej poruszam się samochodem – szczególnie w mieście. Od kilku ładnych lat mam skuter, ostatnio na krótkie dystanse wybieram hulajnogę, a gdy łączę ją z komunikacją miejską, mój zasięg znacznie wzrasta. Jest jednak jeszcze jeden, dość powszechny środek transportu, który plasuje się gdzieś między skuterem, a hulajnogą. To oczywiście rower. Warto o nim wspomnieć podczas trwającego właśnie Europejskiego Tygodnia Zrównoważonego Transportu. O samym ETZT przeczytacie tu: oraz tu Na rowerze jeżdżę od wieków, za dzieciaka zrobiłem nawet Kartę Rowerową. Poruszałem się dwoma kultowymi modelami – miałem Wigry 3, miałem Jubilata. Oba niestety zostały skradzione, co przerwało na trochę moją pasję. Pasja odrodziła się nieco po dostaniu na 25 urodziny “górala”, ale na prawdę odżyła rok temu, gdy stałem się posiadaczem kolarzówki. Była wczesna wiosna, słońce zaczynało smażyć coraz mocniej, postanowiłem więc pojeździć nieco tym środkiem transportu i zobaczyć co z opowieści rowerzystów, pieszych i kierowców jest prawdą, a co nie. Bo to, że te trzy “nacje” ścierają się ze sobą wiadomo nie od dziś, a internet jest pełen wszelkiego rodzaju dyskusji. Dyskusji, jak to w internecie bywa, pełnych wyzwisk i uproszczeń, pozbawionych natomiast empatii. Postanowiłem więc podejść do tematu jako kierowca, pieszy i rowerzysta. Kali* jeździć Ale zanim przejdę dalej, słówko o “kaliniźmie”. Czyli o tym jak punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. I o tym jak mnie wolno coś, czego nie wolno komuś innemu. Każdy z nas na to cierpi, w mniejszym lub większym stopniu. Ja też przyznam się, że jako pieszy straszliwie denerwuję się na samochody, a jako kierowca wolałbym czasem, by pieszych nie było. Jako rowerzysta psioczę na kierowców, jako kierowca czasem jestem zły, że muszę się za jakimś rowerzystą ciągnąć. Ale warto wtedy pomyśleć o dwóch rzeczach. Pierwsza – świat nie kręci się wokół twojego tyłka. Serio. Jeśli rodzice tego niektórym nie uświadomili, to warto sobie to uświadomić samemu. Żyjemy na tym świecie razem, co więcej, czasem zmieniamy te środki lokomocji i naprawdę na się żyć razem. Druga – wśród każdej grupy zdarzają się chamy i egocentrycy. Jako kierowca uważam tak o części kierowców, jako rowerzysta – o części rowerzystów. I tak dalej. Nie ma co utożsamiać tego z konkretnym sposobem poruszania się po mieście. Taka osoba zazwyczaj będzie zachowywać się w dany sposób niezależnie od tego, czy jedzie samochodem, rowerem, robi zakupy, czy realizuje projekt w pracy. (*nie muszę chyba tłumaczyć skąd to?) Po co rower? Rower to oczywiście zdrowy środek transportu. To sposób, by przemieszczać się i ćwiczyć jednocześnie. Oczywiście wszystko zależy od tego jak duże dystanse pokonujemy i w jakim tempie się poruszamy, ale praktycznie zawsze przejechanie dowolnego odcinka będzie zdrowsze od przejechania tego samego odcinka samochodem. Rower to też szybsze poruszanie się w korkach, szczególnie jeśli mamy do dyspozycji ścieżki rowerowe. Rower to wreszcie większy fun z jazdy, chyba, że ulice sa akurat puste, a my mamy do dyspozycji Ferrari. Ale w mieście i tak nie powinniśmy zbytnio szaleć :) Rower w komunikacji miejskiej Rower oczywiście możemy przewozić zbiorkomem, ale tu sprawa nie jest tak prosta jak w przypadku hulajnogi. Zawsze śmieszyły mnie nieco przepisy różnicujące przewóz rowerów od przewózu czegokolwiek innego – kiedy “zaczyna się” rower? Czy po demontażu koła to dalej rower, czy bagaż? A dwóch kół? :) Tak czy inaczej w wielu środkach komunikacji miejskiej przewóz rowerów jest warunkowy – o ile nie przeszkadza to innym. No dobra, a co z podróżnymi z dużymi walizkami? :) Dlatego też, gdy mam do przejechania większość dystansu autobusem, czy metrem, a tylko mały kawałek na kółkach – wybieram hulajnogę, bo z nią poręczniej. Jeśli mam jechać dalej lub mam dotrzeć gdzieś szybciej – oczywiście rower. Zdrowie i… smród :) Ale muszę wspomnieć o jednej niby dość oczywistej rzeczy, jeśli chodzi o jeżdżenie rowerem na dłuższe dystanse. Rowerzyści w lecie dzielą się na dwie grupy. Tych, którzy śmierdzą i tych, którzy nie czują, że śmierdzą ;) Mówię oczywiście o przejechaniu dłuższej trasy w słońcu – warto ogarnąć, czy w pracy albo innym miejscu do którego jedziemy jest prysznic. Tak robi większość znanych mi, jeżdżących do pracy rowerzystów, ale znam niechlubne wyjątki. Oczywiście nie każdy śmierdzi jak świnia, da się powolutku i z godnością poruszać się miejskim rowerem bez specjalnego uruchamiania gruczołów potnych, ale warto mieć ciągle z tyłu głowy, że to jednak często spory wysiłek fizyczny. Rowerowe utopie Zanim jednak zostanę wyzwany od lewackich cyklistów (i wegetarian!), muszę jasno powiedzieć jedną rzecz – to nie jest tak, że jestem za całkowitym usunięciem samochodów z miast. A przynajmniej za zastąpieniem ich rowerami. Jestem ojcem trójki dzieci, zdaję sobie sprawę w jakim klimacie żyjemy i wiem, że to może nie tyle niemożliwe ile cholernie trudne. W dyskusjach okołorowerowych często biorą udział ludzie bezdzietni, mieszkający gdzieś w okolicach centrum, dla których Warszawa – jak to kiedyś pięknie napisano o pewnej kandydatce na “prezydentę” Warszawy – zaczyna się na Muranowie, a kończy na Placu Zbawiciela ;) Nie, to nie takie proste. To jak widzę ruch w mieście zasługuje na osobny tekst, natomiast nadmienię tylko, że porównywanie dużych miast takich jak Warszawa do małych miasteczek w których nie ma zupełnie samochodów uważam na hipsterskie fantazje. Nie wyobrażam sobie jazdy z trójką dzieciaków na rowerze, do Piaseczna. W środku zimy. Do lekarza. To po prostu niemożliwe. Jechanie tam z nimi autobusem tez jest możliwe, ale o wiele trudniejsze. Wiem, że są takie rodziny i chwała im za to, ale nie oszukujmy się, nie zawsze można i nie zawsze chce się dokonywać takich poświęceń jeśli nie trzeba. Szczególnie jeśli na dworzu jest -10 :) Dlatego choć uważam, że szczególnie centra miast powinny być bardziej przyjazne rowerzystom, a mniej samochodom, o tyle koniecznością są drogi tranzytowe przez miasto oraz oczywiście o wiele bardziej przyjazna komunikacja zbiorowa. Chamstwo kierowców i bezpieczeństwo rowerzystów No dobra, ale jak jeździ mi się rowerem w praktyce? Prawdę mówiąc całkiem dobrze. Może mam szczęście, a może po prostu zachowuję nieco pokory, nawet wtedy gdy mam rację? Jako rowerzysta i tak przegram z samochodem – tu nie ma wygranej. Ale o tym później. Tak, oczywiście było ileś sytuacji krytycznych, ale prawdę mówiąc myślałem, że będzie ich więcej. Nie zaobserwowałem ich też aż tak dużo podczas jazdy skuterem. Tak, w porównaniu do jazdy samochodem skupiam się sto razy bardziej. To nie znaczy, że samochodem jadę na pamięć, ale sama świadomość, że jestem dość kruchym celem, oraz, że kierowcy niestety nie ogarniają zbyt dobrze kodeksu, powoduje, że wytężam zmysły jeszcze bardziej. Najczęstsze przypadki, to oczywiście zbyt bliskie wyprzedzanie, to bywa dość niebezpieczne. Jest jeszcze kilka innych spraw, ale przez dwa lata nie miałem w sumie ani jednej krytycznej sytuacji. Na pewno takiej, która spowodowałaby, że zacząłbym jeździć chodnikiem. No właśnie, czas na najbardziej drażliwy temat. Cholerny chodnik Tak, jeżdżę ulicą. Nadal. Owszem, zrozumiałem dlaczego niektórzy wybierają chodnik, ale staram się tego nie robić. Czasem robię wyjątki (o tym za chwilkę), ale z założenia jeżdżę ulicą. Znam przepisy, wiem kiedy mogę legalnie wjechać na chodnik. I nie tłumaczę tego tym, że na ulicy jest niebezpiecznie. Jazda skuterem po ulicy też jest dość niebezpieczna, czy jako skuterzysta mogę więc korzystać ze ścieżki rowerowej? :) “5. Korzystanie z chodnika lub drogi dla pieszych przez kierującego rowerem jednośladowym jest dozwolone wyjątkowo, gdy: 1 opiekuje się on osobą w wieku do lat 10 kierującą rowerem 2 szerokość chodnika wzdłuż drogi, po której ruch pojazdów jest dozwolony z prędkością większą niż 50 km/h, wynosi co najmniej 2 m i brakuje wydzielonej drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla rowerów 3 warunki pogodowe zagrażają bezpieczeństwu rowerzysty na jezdni (śnieg, silny wiatr, ulewa, gołoledź, gęsta mgła), z zastrzeżeniem ust. 6.” Jazda ulicą jest trudniejsza. Po prostu. Musisz po pierwsze w ogóle ZNAĆ kodeks ruchu drogowego, co samo w sobie nie jest spełniane przez tak wielu rowerzystów. Po drugie musisz być skupiony i uważać. Cholernie uważać. Oczywiście łatwiej jest włożyć do uszu słuchawki i sunąć chodnikiem, wtedy zazwyczaj możemy być totalnie wyczillowani. Ale przepisy tego zabraniają, poza określonymi wyjątkami. Tak, zdarza mi się to. Zazwyczaj wtedy, gdy mam do czynienia z kolejną fantazją budujących ścieżki rowerowe i po raz dziesiąty w ciągu jednej minuty muszę przejechać przez kawałek chodnika. Tak, ta fantazja nie ma granic i czasem – przyznaję – nie wytrzymuję, bo to jak jeden wielki stosunek przerywany. Natomiast gdy widzę pustą, zupełnie pustą drogę osiedlową (30 km/h) i ludzi jadących chodnikiem, w dodatku dzwoniących na pieszych (z drogi śledzie, bo pan jedzie!) to krew mnie zalewa. I tak, choć zazwyczaj tłumaczenie brzmi “bo tak bezpieczniej” to wiem, że to zazwyczaj z lenistwa i chęci uniknięcia skupienia na ruchu drogowym. Sorry, taka rzeczywistość. A już kompletnym osłupieniem napełnia mnie widok sunącego po osiedlowych chodniku gościa odzianego od stóp do głów w obcisłe lycry. Serio, nie wstyd? Taki sportowiec bojący się pustej uliczki? Przejście dla pieszych Drugi nagminny grzech rowerzystów wiążący się z poprzednim to oczywiście przejeżdżanie na przejściach dla pieszych. I znowu – nie, przepisy mówią jasno, że masz zsiąść z roweru. Wiem, nie chce się. Wiem, tak łatwiej. Sam z tym walczę. I o ile nie jest to środek nocy i kompletnie pusta okolica, to nigdy tego nie robię. Oh wait… jak miałbym to zrobić? Żeby to zrobić zazwyczaj musisz być najpierw na chodniku. A przecież w większości przypadków nie powinno cię tam być. Czasem to wręcz całe stada rowerzystów wjeżdżające na “urraaaa!” na przejście. Szczególnie takich na rowerach miejskich. Może przegapiłem ten przepis, ale je też obowiązuje to samo prawo :) To nie jest głupi przepis. Kierowcy często nie spodziewają się na przejściu kogoś jadącego z taką prędkością. Wiem, jako kierowca, że to spory problem. Chociaż z drugiej strony podobnie jest na przejadach, a tam rowerzysta ma prawo wjechać… Przejazdy rowerowe Tych najbardziej boję się jako kierowca. Dlatego, że często usytuowane są tak, że naprawde ciężko dojrzeć cokolwiek przez okno skręcającego samochodu. Wykonuję naprawde karkołomny ruch głową, by sprawdzić, czy rozpędzony rowerzysta nie wjedzie mi pod koła. Nie zrozum mnie źle, wiem, że ma pierwszeństwo. Chodzi o to, że gdy jedzie na oślep 30 km/h ja naprawdę mogę go nie zauważyć, gdy odwrócę głowę, wcisnę gaz i wjadę na skrzyżowanie. Wiem, że będzie mooja wina. A kto będzie ranny? To zawsze podnosi ciśnienie części rowerzystów, ale ja jako rowerzysta zawsze zwalniam i stosuję zasade ograniczonego zaufania. Zresztą robię to tak samo wjeżdżając samochodem na rondo pełne Tirów. Co z tego, że mam pierwszeństwo, skoro zostanę zmiażdżony? To nie jest gra planszowa, to kwestia życia i śmierci. Więc kierowco – mocny obrót głowy i dokładne sprawdzenie czy na pewno nikt nie jedzie. Rowerzysto – nie baw się w testowanie maksymalnej prędkości w takiej sytuacji. Nie mówię o zatrzymywaniu się, ja zwalniam i staram się nawiązać kontakt wzrokowy z kierowcą, wtedy jestem pewien, że mnie widzi. Poszukiwania ścieżki Kiedy zaczynałem w zeszłym roku moją rowerową przygodę, myślałem, że najtrudniejszym elementem tej całej zabawy będzie przepędzanie pieszych ze ścieżek. I choć to też bywa upierdliwe, okazało się, że wcale to nie jest najgorsze. Najtrudniejsze jest poszukiwanie ścieżki! Przepisy mówią wyraźnie – jeśli jest ścieżka, musisz z niej korzystać. Kropka. Nie jedziesz ulicą, a już na pewno chodnikiem. Jedziesz ścieżką. I to w sumie jest nawet logiczne. Problem polega na tym, że musisz tę ścieżkę dojrzeć. A to już nie takie proste. Podróż przez Warszawę to co chwilę przerywane ścieżki, które czasem kończą się gwałtownie niczym peron 9 i 3/4. I co wtedy? Zjazd na ulicę. Oczywiście po sprawdzeniu ograniczenia prędkości na tejże. Bo być może musimy wjechać na chodnik? Jedziemy chodnikiem i wypatrujemy czy nie zmienił się znak na drodze. Co może być trudne, gdy chodnik jest nieco oddalony. Albo czy gdzieś nie zaczęła się ścieżka. Która być może skręca nie tam gdzie chcemy jechać. A więc kolejna zmiana. Serio, to doprowadza do szewskiej pasji i czasami kompletnie pozbawia przyjemności z jazdy lub zmusza do łamania prawda. Dlatego o ile, jak już pisałem, jestem zły na rowerzystów ewidentnie łamiących przepisy, o tyle nie jestem tak stanowczy w kadym przypadku, bo wiem, że to po prostu przypomina cholernie skomplikowaną łamigłówkę. Przepisy ruchu drogowego! Pisałem już o tym, że spora część rowerzystów nie stosuje się do przepisów, o ile w ogóle je zna. Niestety problem polega na tym, że kierowcy też niekoniecznie je znają. A już na pewno nie znają tych, które zmieniły się niedawno. Czyli nawet 10 lat temu :> Rowerzysta od pięciu lat nie musi jechać z prawej strony jezdni (ale musi to być czymś uzasadnione), dwóch rowerzystów może jechać obok siebie (ale nie mogę utrudniać ruchu innym, czyli powinni zjechać gdy ktoś chce ich wyprzedzić). Ale najważniejszy punkt to ten, mówiący o tym, że jeśli skręcasz w prawo, a z prawej strony wyprzedza cię rowerzysta, to on ma pierwszeństwo! Art. 27 ust. 1a: “Kierujący pojazdem, który skręca w drogę poprzeczną, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa rowerzyście jadącemu na wprost po jezdni, pasie ruchu dla rowerów, drodze dla rowerów lub innej części drogi, którą zamierza opuścić.” Rower nie dość, że może wyprzedzać samochód z prawej strony, to ma pierwszeństwo, jeśli ten chce zajechać mu drogę! Ale brak znajomości przepisów wśród kierowców to duży problem wykraczający poza same kwestie rowerowe. Nie bądź żulem na dwóch kółkach! I na koniec – pamiętaj, że nie wolno ci wsiadać na rower po większej ilości alkoholu. Jeśli jedziesz w stanie po spożyciu alkoholu (od 0,2 do 0,5 promila alkoholu we krwi) zostaniesz ukarany mandatem w wysokości od 300 do 500 zł. A rowerzyści w stanie nietrzeźwości – powyżej 0,5 promila alkoholu we krwi – w takiej samej sytuacji zostaną ukarani mandatem w wysokości 500 zł. Ja nie polecam w ogóle jeżdżenia po browarze, szczególnie jeśli masz jechać drogą, a nie ścieżką. Po prostu refleks nie ten, a na rowerze masz dużo więcej do stracenia. Mimo wszystko jeździj! Ale się rozpisałem! Mogłoby się wydawać, że za dużo tych obostrzeń i nie ma sensu wsiadać na rower. Nic bardziej mylnego, to świetny środek transportu. Jednak wymagający od kierującego o wiele więcej uwagi i rozwagi niż w przypadku jazdy autobusem, czy wesołego hopsania hulajnogą. Warto o tym pamiętać. Warto też pamiętać o tym, że rowerzysta nie jest wrogiem kierowcy. To nie arena, to nie walka. Więcej rowerzystów to więcej miejsca dla ciebie i mniejsze korki. O ile wszyscy poruszamy się zgodnie z przepisami i wykazujemy pewną dozą empatii, zrozumienia i kultury. Skoro w innych krajach się udaje to i u nas się uda! Szerokiej drogi!
M6PvTs. 673xvhjhei.pages.dev/65673xvhjhei.pages.dev/98673xvhjhei.pages.dev/65673xvhjhei.pages.dev/32673xvhjhei.pages.dev/19673xvhjhei.pages.dev/18673xvhjhei.pages.dev/98673xvhjhei.pages.dev/39
jak się jeździ na rowerze